Projekty Sharon Lockhart zawsze są wyzwaniem tak dla bohaterów jej prac, jak i dla samej artystki — spotkaniem „pierwszego stopnia”, intensywną pracą zespołową, konfrontacją światów małych marginalizowanych społeczności ze światem sztuki. Uczestnicy jej projektów współtworzą je na etapie wypracowywania koncepcji i w trakcie produkcji. Lockhart zaprasza ich do bycia sobą. Oddaje im scenę, obraz, kadr, gest, dialog, głos. W przeciwieństwie do intensywności samego procesu twórczego w jej pracach czas płynie wolno, jest zatrzymany, jak gdyby odzyskany na nowo. To także wyzwanie dla publiczności, która skonfrontowana z gotowym dziełem musi poświęcić mu uwagę, pozwolić sobie na kontemplację i wczytanie się w subtelne, niespektakularne narracje — sensy i znaczenia, jakie artystka nam pokazuje. Projekt w Pawilonie Polskim jest naturalną konsekwencją wcześniejszej praktyki artystycznej Lockhart, a zarazem zajmuje szczególne miejsce w jej twórczości. Został poświęcony młodym, dorastającym kobietom i wspólnej z nimi pracy z historią, z konkretnym, nieznanym dziś szerzej materiałem źródłowym, jakim był „Mały Przegląd”, przedwojenny dodatek dla dzieci i młodzieży do gazety „Nasz Przegląd”. Podobnie jak we wcześniejszych pracach i tym razem zamierzeniem Lockhart było wytworzenie tymczasowej wspólnoty, nowej społeczności, którą łączy wspólne zadanie. Projekt podważa stereotypowe opinie o nastolatkach z młodzieżowych ośrodków socjoterapii i zmienia ich własne wyobrażenie o tym, jak mogą być postrzegane przez resztę społeczeństwa. Próbuje uchwycić moment, w którym dziewczynki stają się dorosłymi kobietami.

Artystka nakłoniła grupę swoich 32 współpracowniczek do czytania, pochylenia się nad archiwalnymi gazetami sprzed 90 lat, spotkania z historiami i problemami rówieśników — korespondentów, którzy pisali do „Małego Przeglądu” w latach 1926–1939. Wychowanki z Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii w Rudzienku musiały przejrzeć 677 numerów gazety przechowywanych w Bibliotece Narodowej w Warszawie, nauczyć się korzystania z katalogów, odnajdywania sygnatur, i zauważyć, że ostatni numer „Małego Przeglądu” ukazał się w piątek 1 września 1939, w dniu wybuchu II wojny światowej. Przez kilka miesięcy tworzyły „redakcję”, której zadaniem było wyłonienie 29 najważniejszych dla nich numerów — łączących się z ich życiowymi doświadczeniami i aktualnymi problemami nastolatków. Numery te są prezentowane w Pawilonie Polskim w wersji drukowanej co tydzień (przez 29 tygodni trwania biennale), po raz pierwszy przetłumaczone na język angielski. Publiczność może je wziąć do rąk, zabrać ze sobą albo usiąść na jednej z trzech ławek wypożyczonych z Biblioteki Narodowej i je przeczytać.

Swoje wystawy artystka traktuje jako integralne instalacje, rodzaj environment. Za każdym razem tworzą one rozbudowany koncept wypracowany wspólnie z bohaterami i współtwórcami jej prac: choreografami, antropologami, naukowcami, edukatorami, architektami. I tym razem wystawa składa się z filmu, fotografii oraz architektury. W westybulu pawilonu zawisł niedziałający zegar, będący podobnie jak czarne ławki przykładem polskiego modernistycznego designu. Była to decyzja artystyczna dziewczyn z Rudzienka, pragnących, aby na ekspozycji znalazły się oryginalne obiekty, z którymi miały do czynienia w Bibliotece Narodowej. Ogromny zegar pełni tu funkcję symboliczną: przypomina o pętli czasu, o kole historii, którego częścią jest projekt i wystawa. Wskazuje na dystans dzielący dzisiejsze pokolenie „milenialsów” i ich przedwojennych, „małoprzeglądowych” rówieśników, na historie, które nie zostały nigdy opowiedziane. Cztery wielkoformatowe zdjęcia ukazują dziewczyny czytające „Mały Przegląd” na tych samych ławkach, które znajdują się w przestrzeni wystawy. Na jednym z nich Agnieszka czyta numer 131 (4568) z futurystycznym tekstem Manifest mlecznej nocy napisanym w 1935 roku przez Ryszarda. Na innym Ola pochyla się nad numerem 174 (8870) i artykułem Kiedy radość rozpiera serce z czerwca 1939 roku. Kolejna fotografia pokazuje jej wymowne spojrzenie zwrócone wprost do publiczności — staje się manifestem. Tytuł tej pracy — Today in Politics — odnosi się do artykułu Dzień polityczny z numeru 167 (8863) „Naszego Przeglądu” z 1939 roku. Artystka zaprasza publiczność do powtórzenia doświadczenia czytania materiału archiwalnego z dziewczynami z Rudzienka, skorzystania z tych samych ławek, na których siedzą bohaterki zdjęć. Wystawa oddaje głos nie tylko młodym polskim kobietom, ale także przedwojennemu pokoleniu młodych, których już z nami nie ma.

W filmie Mały Przegląd prezentowanym na wystawie w tymczasowym kinie Lockhart oddaje dziewczynom z Rudzienka scenę teatralną. Po raz pierwszy w jej twórczości pojawia się nie statyczny pejzaż lub plener, ale pozbawione kontekstu, całkowicie abstrakcyjne czarne tło. Korczakowskie „oddawanie głosu dzieciom i młodzieży” artystka przekłada tutaj na inne medium: na język filmu eksperymentalnego i performansu, parafrazując przesłanie Korczaka w nowej, współczesnej odsłonie. Język ciała, w jakim dziewczyny z Rudzienka prezentują swoje „wypowiedzi”, został wybrany prze nie same, a poszczególne sceny — wypracowane podczas kilku tygodni warsztatów i pod opieką choreografki Marty Ziółek. Film otwiera prolog Oli: słyszymy tylko jej głos naśladujący nauczycieli i wychowawców. Do tej fikcyjnej zbiórki nawoływani są i widzowie, i kolejne bohaterki filmu z Rudzienka: „Halo, pobudka! Raz, dwa, trzy, wstajemy! Dzień dobry! Halo, wstajemy! Wychodzić z tych pokoi! Ile mam jeszcze czekać? Nie śmiej się! Cicho bądź! Ustawić się! Możesz się nie ruszać? Dziękuję. Nie odzywaj się, bo liczę. Raz, dwa, trzy… piętnaście. Dobra, są wszystkie. Teraz wchodzicie na stołówkę w ciszy — zapraszam!”. Wtedy pojawia się obraz. Na czarną pustą scenę wchodzi Karolina i zaczyna ruszać rękami jak robot. Kolejno dołączają do niej Paulina, Ola, Kinga, Gosia. Każda z nich wybrała precyzyjny gest, który powtarza, tworząc w ten sposób żywego zbiorowego „gifa”. Po paru minutach zaczynają także wypowiadać słowa po angielsku: lovehate, trusthope. Słowa powoli zamierają, tracą znaczenie, zostają dziewczyny. Bohaterki filmu opuszczają nieruchomy kadr w ciszy — wychodzą po kolei ze „zbiórki”. Wtedy na scenę wkracza milcząca Paulina. Zasiada przy fortepianie. Zaczyna grać, improwizuje swoją minimalistyczną kompozycję, z uwagą i skupieniem przypominającym profesjonalny koncert w filharmonii. Po jej występie na scenę w zwolnionym tempie wbiegają dziewczyny tańczące z kijami: Zosia i Patrycja. Na końcu pojawia się Alicja — już nie tancerka, ale prawdziwa wojowniczka. Rytualne śpiewy i rytmy towarzyszące tej scenie dziewczyny z Rudzienka nagrały same, pod kierunkiem Edki Jarząb. Manifestują w tym filmie kobiecą siłę. Tym razem nie piszą tekstów, nie czytają. Przekładają to, co wyniosły z warsztatów towarzyszących projektowi: wypowiadają się jako świadome performerki.

Prace Lockhart są efektem długofalowych, rozłożonych na lata procesów. Rezultat owego „współdzielenia” i oddawania głosu innym artystka przekłada na język filmu i fotografii, nad którymi zawsze pracuje równolegle. Jej filmy prowadzą grę z fotografią — kadry są statyczne, nieruchome. Bohaterowie wchodzą w pole widzenia kamery z przestrzeni spoza kadru, precyzyjnie odgrywają swoje gesty, po czym opuszczają obraz-scenę, kamera za nimi nie podąża. Artystka wykorzystuje napięcie pomiędzy ruchomym i nieruchomym, pomiędzy narracją i jej brakiem, pomiędzy ruchem portretowanych bohaterów a ruchem widza wchodzącego w przestrzeń jej wystaw. Prowadzi dialog z tradycją kina strukturalnego, kina rozszerzonego (expanded cinema) i nowej fali, sięga także do tradycji minimalizmu w rzeźbie i muzyce oraz awangardowej choreografii. Przez ostatnie 20 lat Lockhart stworzyła wiele projektów z dziećmi i młodzieżą. Jej debiutancki i dyplomowy film Khail, Shaun, a Woman Under the Influence (1994) był zrealizowany z dziećmi. Jak sama mówi: „był to moment, w którym stanęłam na własnych nogach, poczułam, że nareszcie mam głos, o który starałam się od dawna”. Postanowiła kontynuować praktykę artystyczną, a później także pedagogiczną. W kolejnych latach zrealizowała szereg projektów i filmów z dziećmi i młodzieżą, m.in. Auditions (1994); Goshogaoka (1997) przygotowany z dziewczęcą drużyną koszykarską z liceum na przedmieściach Tokio i choreografem Stephenem Gallowayem; Pine Flat (2005) — z grupą dzieci i młodzieży z małej miejscowości w górach Sierra Nevada; Podwórka (2009) — z dziećmi z łódzkich podwórek; Antoine/Milena (2015) — z Mileną, wieloletnią przyjaciółką i przewodniczką artystki po Polsce; Rudzienko (2016) — z grupą nastolatek z MOS z Rudzienka, nakręcony w podwarszawskich wsiach. Projekt Mały Przegląd, inspirowany teorią i praktyką Janusza Korczaka, pomysłodawcy i pierwszego redaktora „Małego Przeglądu”, powstał specjalnie dla Pawilonu Polskiego na 57 Biennale Sztuki w Wenecji również we współpracy z grupą wychowanek z ośrodka w Rudzienku. Należy dodać, że wątki Korczakowskie pojawiały się na wystawach Lockhart już wcześniej. Książka Korczaka Jak kochać dziecko stanowiła część instalacji na wystawie Milena, Milena w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie (2013) i w Bonniers Konsthall w Sztokholmie (2014), zaś wakacyjny numer „Małego Przeglądu” z sierpnia 1935 roku prezentowany był jako wydruk na aluminiowych płytach w instalacji zaaranżowanej przez Lockhart na potrzeby wystawy w FACT w Liverpoolu w ramach Liverpool Biennial (2014), następnie w Kunstmuseum Luzern w Lucernie (2015).

Mały Przegląd jest zwieńczeniem wieloletniej pracy artystki w Polsce, zbiorowym portretem młodych kobiet z Rudzienka. Zakłada kontynuację poprzez współpracę z Młodzieżowym Ośrodkiem Socjoterapii w Rudzienku, Zachętą, warszawskimi instytucjami oraz fundacją Lockhart, która została powołana, aby wspierać podopieczne MOS-u, zwłaszcza gdy opuszczają ośrodek — w ich dorosłym